
Wellbeing – opowieść o trosce, której tak bardzo potrzebujemy
Kiedyś miernikiem sukcesu był kalendarz zapełniony spotkaniami, wielozadaniowość traktowano jak supermoc, a zmęczenie było powodem do dumy. Dzisiaj coraz więcej z nas zadaje sobie pytanie: czy to naprawdę musi tak wyglądać? I coraz częściej słyszymy odpowiedź: nie musi. Pojawia się nowe podejście – bardziej ludzkie, uważne, holistyczne. To podejście nazywa się wellbeing.
Wellbeing to coś więcej niż dobre samopoczucie. To sposób życia, w którym w centrum uwagi stawiamy człowieka – jego potrzeby, emocje, ciało, relacje, wartości. To nie chwilowa moda, ale powrót do tego, co pierwotnie naturalne: do harmonii. Dlatego nazwa naszej fundacji to Życie w Harmonii😉
Zaczyna się niewinnie. Czasem od uczucia zmęczenia, które nie mija mimo snu. Czasem od rozmowy z przyjaciółką, która mówi: „Musisz bardziej zadbać o siebie”. Czasem od przebudzenia w środku nocy i myśli: „Czy o to mi chodziło?”. I wtedy coś w nas pęka – a może właśnie zaczyna się składać, bo wellbeing nie wymaga rewolucji. Nie chodzi o to, żeby porzucić dotychczasowe życie i wyjechać do domku w lesie. To raczej proces odzyskiwania siebie – krok po kroku.
Dla jednych zaczyna się od porannej kawy wypitej w ciszy, bez telefonu w ręce. Dla innych – od spaceru wśród zieleni, gdzie pierwszy raz od dawna czują, że oddychają naprawdę. Ktoś postanawia wrócić do regularnego snu, ktoś inny ogranicza spotkania, które go męczą. Ktoś zaczyna mówić „nie”. A jeszcze ktoś – „tak”, ale sobie.
W świecie pełnym hałasu, wellbeing to akt odwagi. To powiedzenie: „Wybieram spokój, wybieram troskę, wybieram siebie”. To umiejętność zatrzymania się i zapytania: „Czego naprawdę teraz potrzebuję?”
Czasem będzie to ruch – kilka minut gimnastyki, taniec przy ulubionej piosence, spacer z psem. Czasem dobre jedzenie – niekoniecznie idealnie zdrowe, ale przygotowane z miłością. Czasem rozmowa z kimś, kto słucha bez ocen. A czasem… cisza. Bez planów. Bez działania. Bez oczekiwań. Wellbeing to także budowanie relacji – z innymi i ze sobą. Bo kiedy zaczynamy słuchać siebie, łatwiej jest też słyszeć innych. Łatwiej przychodzi empatia, cierpliwość, bliskość. Tworzymy wtedy przestrzeń, w której dobrze się żyje – nie tylko nam, ale i tym, którzy są wokół.
Nie ma jednego przepisu na wellbeing. Dla każdego będzie oznaczał coś innego. Ale zawsze zaczyna się od decyzji, że jesteśmy ważni. I że warto się o siebie zatroszczyć.